Autor |
Wiadomość |
Kamila
 |
Wysłany:
Sob 19:54, 14 Sty 2006 Temat postu: |
|
_Nameless_
W sumie masz racje....Ja też kolegów całuje w policzek na przywitanie...
Ale to właśnie zależy od ludzi.Jednego kolege całuje w policzek i jest ok,drugi myśli juz nie wiadomo co.Jeśli chodze z chłopakiem siedze mu na kolanach,trzymam go za renkę,przytulam,całuje kiedy tylko chce...Koledze też zdarza mi się usiaść na kolankach ale w specjalnych sytuacjach.
Co do tych stanów...tam to jest normalka  |
|
 |
_Nameless_
 |
Wysłany:
Sob 3:06, 24 Wrz 2005 Temat postu: |
|
kurde...trzymanie za raczke i juz para niby, od kad pamietam z gimnazjum to dziewczyny calowaly na 'dzindybry' niektorych facetow w policzek (oczywista ja sie do tego zacnego grona zaliczac, nie zaliczalem) wcale z nimi nie chodzac...
Ja mam tylko 1 (ale porzadna) kumpele, no i jak przebywam w jej otoczeniu to mi sie wylacza poped płciowy (co innego potem jak se tak siądne i pomysle nad życiem ), czasem nawet wbrew mojej woli. Przez co czasem lapie sie na tym, ze traktuje ja jak zwyklych kumpli (samców), co nalezy czytać jako chamskie wyśmiewanie jej coniektorych kwestii, przerozne rekoczyny itp. ale wiadomo traktuje (powinno być koncówka -my, ale nie wiem jak to z jej strony) ja zwykle inaczej niz kumpli, bo z taki kumpel to na przyklad mnie za rence w kinie nie chwyci na horrorze
Ja tam mysle, ze te 'granice' powinni wyznaczac sami ludzie. W stanach chlopak i dziewczyna sie bzykaja, a nadal sie uwazaja za 'tylko' kumpli, wiec to zalezy od ludu.
Takom rzecze ja, Mędrzec _Nameless_ |
|
 |
Ivellios
 |
Wysłany:
Pią 23:03, 02 Wrz 2005 Temat postu: |
|
Łatwo się zmienia w miłość...
Pozdrawiam ;* |
|
 |
Kamila
 |
Wysłany:
Sob 23:32, 20 Sie 2005 Temat postu: |
|
Ja mam jednego brata...ale w sumie już kilka razy się przekonałam że przyjaźń damsko-meska jest ciężką sprawą |
|
 |
kudlaty666
 |
Wysłany:
Sob 21:00, 20 Sie 2005 Temat postu: |
|
Ja mam takie 3 kumpele ze z nimi nigdy i one tez nie chcialy by. Mowie na nie siostry a one mnie od brata tytulują i uważamy że jesli bylbym z ktorakolwiek to byloby to kazirodztwo. Tu granica jest wyraźna mimo bliskiej przyjazni
pozro;*;*;*:*:*:* |
|
 |
Kamila
 |
Wysłany:
Sob 11:59, 20 Sie 2005 Temat postu: |
|
Hmmm...gdybyśmy mieli większe pole do popisu mieszkali bliżej siebie to kto wie? Może na przyjaxni by się nie skończyło  |
|
 |
Ivellios
 |
Wysłany:
Czw 18:38, 18 Sie 2005 Temat postu: |
|
a gdybyście chcieli zostać przyjaciółmi...
Pozdrawiam :* |
|
 |
Kamila
 |
Wysłany:
Sob 9:58, 06 Sie 2005 Temat postu: |
|
Uuuuuffff....Bardzo trudny temat...taka granica jest chyba inna a u każdej innej "pary". Ja osobiście jestem bardzo surowa i chłopak gdyby zaczął do mnie się migdalić miałby porzadny wykład...Moja koleżanka ma "przyjaciela" z którym czasami nawet chodzi za ręke...Ona twierdzi że to jej przyjaciel...Natomiast ja z moim przyjacielem...można powiedzieć ograniczamy się do wsparcia duchowego...i żadne 3manie za rączke w gre nie wchodzi...O dziwo nasza przyjaźń zaczęła się bo mieliśmy nadzieje że zostaniemy parą,a zostaliśmy....przyjaciółmi  |
|
 |
Ivellios
 |
Wysłany:
Czw 13:13, 04 Sie 2005 Temat postu: Przyjaźń <=> Miłość |
|
Temat drażliwy, ale wart przedyskutowania...
Gdzie według was leży granica między przyjaźnią a miłością (mam na myśli przede wszystkim przyjaźń dziewczyny z chłopakiem... )
Pozdrawiam :* |
|
 |